Sieciówki – można w nich kupić najnowsze trendy w cenach, na które prawie każdy może sobie pozwolić. Zwiewne sukienki, lekkie koszule i przyjemne w dotyku swetry? Być może na pierwszy rzut oka takie się wydają – w rzeczywistości wiele tych produktów jest uszytych z materiałów skandalicznej jakości. Chciałabym podzielić się z Tobą moimi spostrzeżeniami na temat fast fashion, jej wpływu na naszą planetę i przede wszystkim – na Twoje zdrowie.
Zastanawiasz się może, dlaczego jako kosmetolog zdecydowałam się poruszyć temat fast fashion. Jeśli śledzisz mojego bloga pewnie wiesz, że do kwestii pielęgnacji podchodzę holistycznie, a moje zainteresowania są dużo szersze niż kosmetologia. Staram się inspirować kobiety do dbania o swoje zdrowie fizyczne i psychiczne, do rozwoju i sięgania po swoje marzenia. Moje klientki to wspaniałe, niezwykle świadome kobiety – dlatego wiem, że taki temat warto tutaj poruszyć.
Wpływ fast fashion na środowisko naturalne
Branża fast fashion (a szczególnie ultra fast fashion, czyli głównie chińskie platformy, na których tygodniowo pojawiają się tysiące nowych produktów) ma ogromny wpływ na degradację środowiska naturalnego. Dane Parlamentu Europejskiego są przerażające:
- przemysł tekstylny odpowiada za 20% globalnego zanieczyszczenia czystej wody – jedno pranie ubrań z poliestru uwalnia nawet 700 000 mikrodrobin plastiku, które przedostają się do łańcucha żywnościowego,
- branża odzieżowa odpowiada za 10% globalnych emisji CO2 – wiesz, że to więcej niż loty międzynarodowe i żegluga morska razem wzięte?
- produkcja jednego t-shirtu pochłania 2700 litrów słodkiej wody – to tyle, ile zużywa jedna osoba w ciągu 2,5 roku.
Nie można pominąć także składowisk ubrań, które się nie sprzedały – największa kupa odzieży znajduje się na pustyni Atakama. Szacuje się, że co roku trafia tam nawet 60 tysięcy ton odpadów tekstylnych, które będą rozkładać się przynajmniej 200 lat.
Pozostaje oczywiście również aspekt etyczny kupowania w sieciówkach, których fabryki zlokalizowane są w Afryce i Azji – niewolnicza praca dzieci. Niestety, wiele organizacji i wielu dziennikarzy potwierdza w swoich śledztwach, że taki proceder naprawdę ma miejsce. Zachęcam Cię do śledzenia profilu na Instagramie dziennikarki Marzeny Figiel-Strzały, która nagrała reportaż o fabrykach w Bangladeszu.
Fast fashion – plastik i chemikalia w Twoich ubraniach
Trucie środowiska to jedna strona medalu. Ale czy wiesz, że produkcja ogromnych ilości ubrań w fabrykach, których często nikt nie kontroluje to również wykorzystywanie toksycznych dla zdrowia chemikaliów i barwników? Choć firmy zarzekają się, że panują nad procesem produkcji, w rzeczywistości najczęściej same nie wiedzą, jak on do końca wygląda – a czasem wiedzą, ale staranie to ukrywają.
Obecność chemikaliów w odzieży pochodzącej między innymi z chińskich platform potwierdzają śledztwa, przeprowadzane przez różne organizacje. W jednym z nich (zrobionym przez Canadian Broadcasting Corporation) okazało się, że ubrania ze znanej chińskiej platformy i kilku sieciówek zawierają:
- ołów,
- ftalany,
- substancje nad- i polifluoroalkilowe (PFAS).
Są to chemiczne substancje toksyczne, które mogą powodować rozmaite problemy zdrowotne. Tego typu chemikalia dostają się do organizmu na przykład przez pory w skórze.
Negatywny wpływ na zdrowie mają również barwniki, które powodują alergie. Skóra, która się poci sprzyja wnikaniu barwnika, a konsekwencją jest swędzenie, pieczenie i zaczerwienienie skóry. Niestety, kupowanie ubrań w jasnych kolorach niekoniecznie uchroni Cię przed problemami skórnymi. Ubrania, które jadą do nas z fabryk na innych kontynentach są bowiem zabezpieczane środkami grzybobójczymi i odstraszającymi gryzonie – muszą przecież przetrwać podróż. To kolejne zagrożenie dla Twojego zdrowia, dlatego jeśli korzystasz z ubrań z sieciówek – zawsze pierz je przed nałożeniem.
Sprawdź też:Cykl zdrowotny: alergia
Alternatywy dla fast fashion
Czy rezygnacja z sieciówek oznacza koniec z trendami i modnym wyglądem? Oczywiście nie! Dużo bardziej etyczne opcje widzę dwie:
- drugi obieg, czyli kupowanie odzieży używanej – niekoniecznie w second-handach (wiem, że nie każdy ma na to czas i nie każdy to lubi), ale w vintage shopach, na luksusowych platformach jak Vestiaire Collective czy na Vinted.
- polskie marki modowe, które wypuszczają mniej kolekcji, szyją często w Polsce, z dobrych, naturalnych tkanin.
Ale polskie marki są takie drogie… – może pomyślisz. Tak, to prawda! Wiele polskich firm rzeczywiście ma dość wysokie ceny. Ale zastanów się, ile pieniędzy wydajesz miesięcznie w sieciówce, by kupić kilka produktów, które mają słabą jakość i po kilku praniach wyglądają bardzo źle? Przyzwyczailiśmy się do tego, że trzeba podążać za trendami, kupować wciąż coś nowego, być na bieżąco. A przecież nie musisz raz w tygodniu iść na zakupy, by zdobyć kolejny „must have” tego sezonu! Ważna jest zmiana podejścia – czy naprawdę potrzebujemy aż tylu ubrań? Myślę, że stawiając na jedną/dwie rzeczy miesięcznie od polskiej firmy, działającej fair, jesteś w stanie zbudować jakościową garderobę na lata.
To może Cię zainteresować: Minimalizm kosmetyczny, czyli pielęgnacja skip care
I tak na koniec – nie piętnuję osób, które kupują w sieciówkach. W końcu każdy z nas ma wybór, a ja szanuję wybory innych. Zwracam natomiast Twoją uwagę na duży problem, który generuje nagminne kupowanie w sklepach z branży fast fashion. Nie mówię, że od dziś powinnaś omijać galerie handlowe szerokim łukiem (choć dla chińskich platform nie mam litości!). Zachęcam jednak do ograniczenia tam zakupów i szukania alternatyw w polskich markach i drugim obiegu!