Terapia manualna twarzy w gabinecie

Terapia manualna – czym jest i jak może uzupełnić zabiegi u kosmetologa? Wywiad z certyfikowanym terapeutą twarzy, Martą Załęską

Zastanawiasz się, czy można wymodelować swoją twarz i poprawić jej wygląd na głębszym poziomie bez interwencji chirurga? Tak, jak wiele razy mogłaś czytać na moim blogu – procesu starzenia nie zatrzymamy, ale możemy go spowolnić. Nie zawsze wyszczuplenie buzi musi być związane ze wstrzykiwaniem sobie kwasu hialuronowego. Jedną z metod poprawy wyglądu jest terapia manualna twarzy. Czym jest i kiedy warto z niej korzystać? Opowiada o tym doświadczona terapeutka – Marta Załęska.

Terapia manualna twarzy to coś więcej niż masaż. To połączenie wielu elementów: głębokiego masażu tkanek, który pozwala usunąć napięcia z szyi i twarzy i przywrócić prawidłowe krążenie krwi z osteopatią. Czasem okazuje się bowiem, że zabieg kosmetologiczny nie wystarczy i trzeba „zajrzeć” w głąb organizmu.

Sprawdź też: Masaż to nie tylko relaks – wywiad z masażystką

Anna Jurgielaniec: Jesteś nie tylko kosmetologiem i podologiem, ale i certyfikowanym terapeutą twarzy. Skąd pomysł na tę ostatnią specjalność?

Marta Załęska: Tak, z zawodu jestem i kosmetologiem i podologiem, kilka lat pracowałam w zawodzie. Zawsze chciałam jednak mieć możliwość rozwoju, zdobywania nowych kompetencji – lubię pracę, która jest wymagająca intelektualnie. Gdy kończyłam studia, nie było zbyt wielu możliwości, więc poszłam w kierunku podologii, a potem na chwilę odeszłam od kosmetologii do biznesu.  Muszę natomiast przyznać, że bardzo tęskniłam za tą magiczną atmosferą salonów SPA, za relaksującym klimatem i kojącym nastrojem.

Terapią manualną zainteresowałam się trochę przypadkowo – odezwała się do mnie przyjaciółka, która opowiedziała mi, że zajmuje się terapią manualną i rozjaśniła, o co w tym chodzi. Poczułam, że to coś dla mnie: praca z ciałem klientek i niekończące się możliwości rozwoju. Okazało się, że tak jest rzeczywiście – w tym temacie wciąż ukazują się nowe badania, w które mogę się zagłębiać i ciągle uczyć czegoś nowego.

A.J. Czym jest terapia manualna twarzy? Czym się różni od zwykłego masażu?

M.Z. To bardzo ciekawe pytanie, na które nie ma jednoznacznej odpowiedzi. Terapia manualna jest połączeniem wielu dziedzin: bardzo głębokiego masażu tkanek (łącznie z pracą mięśniowo-powięziową i osteoplastyczną), masażu transbukalnego (w jamie ustnej), masażu w uchu, nosie i na granicy oczodołu, a także osteopatii. Jest to holistyczne zaopiekowanie się klientem – w trakcie wywiadu pytam często o chrapanie, płaskostopie czy codzienną rutynę snu. Może wydawać się to dziwne, skoro ktoś przyszedł „tylko” na masaż, ale nasz organizm jest przecież całością, wszystko w nim z czegoś wynika, a do tego oddziałuje ze środowiskiem.

Zwykły masaż odbywa się według określonego schematu, a ja do każdego pacjenta podchodzę indywidualnie, analizuję go i dobieram najlepsze techniki pracy. Co więcej, w terapii manualnej istotny jest również aspekt emocjonalny – bo często nasze emocje, stres czy traumy blokują ciało, powodują napięcia.

A.J. Jak terapia manualna twarzy może pomagać w przypadku niepoprawnie wykonanego zabiegu medycyny estetycznej? Czy można odwrócić w sposób naturalny jego negatywne skutki?

M.Z. Najważniejsza rzecz, która powinna wybrzmieć na początku to informacja, że nie zawsze da się odwrócić skutki źle wykonanego zabiegu. Po niektórych zabiegach nie można w ogóle dotykać twarzy – takim bezwzględnym przeciwwskazaniem są nici liftingujące i nici rewitalizujące. Ja osobiście zresztą nie podejmuję się takich przypadków, bo może to przynieść bardzo negatywne skutki – na przykład w postaci porażenia nerwu twarzowego.

A jeśli chodzi o takie najpopularniejsze zabiegi, wygląda to następująco:

  • botoks – można wykonywać terapię manualną teoretycznie już 7 dni od podania toksyny botulinowej; dla bezpieczeństwa staram się zawsze poczekać trochę dłużej np. 10 dni; jeśli zaś chodzi o efekty – nie jestem w stanie zagwarantować, że pojawią się po miesiącu, dwóch czy trzech, bo każdy organizm sam sobie metabolizuje toksynę w swoim tempie,
  • kwas hialuronowy – po czasie część kwasu się metabolizuje, a część zostaje w organizmie (wiele badań pokazuje, że ten kwas może migrować do zupełnie odległych partii ciała, jak dekolt); jeśli jednak przychodzi do mnie pani, której nie podoba się efekt powiększenia ust, wysmuklenia brody czy kości policzkowych, to nie jestem w stanie zmienić tego efektu terapią manualną; słyszałam o takich przypadkach, ale prawda jest taka, że gęsto usieciowanego kwasu hialuronowego nie przepchnę z miejsca na miejsce – to masażem nie odpłynie; jeśli ktoś ma źle podany kwas to powinien mieć rozpuszczony taki depozyd hialuronidazą u lekarza specjalisty.

Podsumowując, nie zawsze można odwrócić negatywne skutki medycyny estetycznej, ale w niektórych przypadkach da się poprawić estetykę.

A.J. Czy terapia manualna twarzy może być wykonywana jako uzupełnienie zabiegów kosmetologicznych?

M.Z. Tak, można wykonywać zabiegi systematycznie i mam panie, które przychodzą regularnie, jednocześnie chodząc na zabiegi kosmetologiczne. Nawiązując do tego, w czym Ty się specjalizujesz –  jeżeli klientka robiła zabieg z kwasami złuszczającymi to może do mnie przyjść, ale zawsze dla bezpieczeństwa proponuję zaczekać minimum 21 dni do pełnego wygojenia skóry. Podobnie może działać w synergii łącząc nasze specjalizacje z wieloma innymi zabiegami kosmetologicznymi.

A.J. Jak często poddawać się takiej terapii, aby zauważyć efekty?

Teoria mówi, że raz na 10-14 dni. Ale tak naprawdę to zależy od przypadku. Jeśli przygotowuję panie do chirurgii plastycznej, rekomenduję spotkania co tydzień. W innych przypadkach umawiam się z pacjentami na 3-5 spotkań i jeśli po nich nie ma efektu, to szukamy problemu głębiej, np. w ciele. Jeśli pacjentowi zależy na poprawie samopoczucia i wyglądu, włączamy pracę z fizjoterapeutą, osteopatą, a nawet stomatologiem.

A.J. Co na koniec powiedziałabyś moim pacjentom?

M.Z. Przede wszystkim chciałabym zaznaczyć, że nie trzeba wybierać między wizytami u kosmetologa a u terapeuty manualnego, bo to nie są konkurencyjne profesje. Wręcz przeciwnie – doskonale się uzupełniają. Ja nie dobieram pielęgnacji i nie działam na powierzchownych warstwach skóry, z kolei kosmetolog nie zajmuje się poduszkami tłuszczowymi, okostną czy mięśniami. Moja praca to trochę takie przygotowanie głębokich warstw skóry na przyjęcie wszystkich dobroci, które płyną z zabiegów kosmetologicznych i pielęgnacji.

Także proszę korzystać z terapii jako uzupełnienia zabiegów kosmetologicznych, bo wówczas zauważamy wzmocniony efekt jednych i drugich zabiegów.

Marta Załęska: kosmetolog, pomolog, certyfikowana terapeutka twarzy. Od 2020 roku prowadzi własną praktykę związaną z terapiami manualnymi twarzy – metodami Facemodeling oraz Rehabilitacji Estetycznej Twarzy Marie Margo. Fascynuje ją fizjologia ciała, psychosomatyka, łączenie dziedzin z zakresu neurobiologii, psychologii oraz osteopatii. Ceni połączenia przyczynowo-skutkowe w ciele i dlatego szuka w całym ciele. Zwolenniczka naturalnych sposobów dbania o urodę, ciało oraz dobre samopoczucie. Propagatorka zdrowego stylu życia. Poszukiwaczka harmonii dla siebie i swoich podopiecznych. Prywatnie mama, wielbicielka natury, zwierząt i dobrego jedzenia.